Autor |
Wiadomość |
Gość |
Wysłany: Czw 23:00, 26 Lis 2009 Temat postu: Koszalin – Trening kreatywności |
|
.
.
Koszalin – Trening kreatywności
Towarzystwo Terapii i Kształcenia Mowy LOGOS zaprasza na trening kreatywności. Celem szkolenia jest poznanie technik twórczego myślenia w rozwiązywaniu problemów, szukaniu nowych rozwiązań i doskonaleniu pomysłów już istniejących.
Szkolenie jest skierowane do wszystkich osób, które są zainteresowane rozwinięciem swojego twórczego potencjału, w szczególności do pracowników wydawnictw, agencji reklamowych.
Główne zagadnienia:
- techniki kreatywnego myślenia,
- mapy myślowe jako twórcze przetwarzanie informacji,
- myślenie lateralne,
- improwizacja jako rozbudzanie twórczego potencjału,
- kreatywne myślenie w zespole,
- bariery postawy twórczej.
W sprawie terminów i kosztów należy kontaktować się z organizatorem.
Nasz adres :
Towarzystwo Terapii i Kształcenia Mowy LOGOS
75-900 Koszalin, ul. Pieczarek 4,
tel. (94) 340 60 06; 600 809 254
e-mail:
[url]orator@logos.webserwer.pl[/url] |
|
|
Gość |
Wysłany: Czw 14:53, 11 Gru 2008 Temat postu: Taniec kogutów |
|
Opowiadanie z tomiku "Taniec kogutów".
Autor służył w Korpusie Polskim walczącym na zachodzie, a po wojnie stacjonujacym w Szkocji. W krótkich historyjkach ukazuje Szkocje i jej mieszkańców.
Ciepło i z humorem pokazuje barwne typy, podpatrzone w koszarach i na szkodzkiej prowincji: pubach, karczmach, barach, ale tez na ulicach, stacjach i w urzędach. Zachęcam do przeczytania krótkiego opowiadania o srogim lecz sprawiedliwym brygadierze Greenie. |
|
|
Budz |
Wysłany: Czw 14:48, 11 Gru 2008 Temat postu: |
|
Pitaka przed rokiem zjedliśmy za nieudany spektakl Norwidowski.
Przyjechał zatem wziąć zemstę na jurorach. Połowę zaangażował w swój spektakl w rolach drugorzędnych statystów.
Taniec kogutów w jego propozycji to coś nowego na spotkaniach. Pitakowi rzeczywiście udało się zaaranżować zabawę z czynnym udziałem publiczności. Mieliśmy dużo prawdziwej uciechy, a wykonawca satysfakcji.
Jedyne , z czym nie bardzo się zgadzam ale to już jest poza tym spektaklem - zabawą to teoretyczne sformułowania Pitaka, kiedy mówi o zamiarach wywoływania szczerych spontanicznych reakcji i współpartnerstwa u widzów.
Może te słowa co innego znaczą dla mnie , co innego dla Pitaka. |
|
|
stan |
Wysłany: Czw 14:45, 11 Gru 2008 Temat postu: Taniec kogutów Stanisława Broszkiewicza |
|
Taniec kogutów”, według szkockich opowiadań Stanisława Broszkiewicza.
Autor służył w Korpusie Polskim walczącym na Zachodzie, a po wojnie stacjonującym w Szkocji. Wielu z polskich żołnierzy i oficerów wracało do kraju, mimo niepokojących wieści o sowieckiej okupacji i komunistycznym reżimie.
Inni próbowali zasymilować się w Wielkiej Brytanii, podejmując studia, żeniąc się, zaczynając cywilne życie na obczyźnie. Autor w krótkich historyjkach ukazuje Szkocję i jej mieszkańców, ciepło i z humorem przedstawia barwne typy, podpatrzone w koszarach i na szkockiej prowincji: w pubach, karczmach, barach (wiadomo szkocka whisky!), ale też na ulicach, stacjach i w urzędach.
„Wiarus" i "Ostatni salut brygadiera Greena” to opowieści o szkockim weteranie pierwszej wojny światowej spotkanym w pociągu i srogim lecz sprawiedliwym brygadierze Greenie. |
|
|
rert |
Wysłany: Czw 14:44, 11 Gru 2008 Temat postu: |
|
„Upiór z Kilmarnock” to kolejne słuchowisko ze szkockiego cyklu „Taniec kogutów” według prozy Stanisława Broszkiewicza. Zabawna opowieść młodego żołnierza z Korpusu Polskiego stacjonującego tuż po wojnie w Szkocji.
W swoich perygrynacjach po miasteczkach i bezdrożach górzystej Szkocji, często i gęsto zaprawianych złocistą whisky, trafia do ponurego zamczyska Kilmarnock, gdzie według opowieści starego górala Pata Fergusona straszy „biała ręka”.
Czym się skończą te szkockie „strachy na Lachy”? Czy, jak głosi szkocka legenda, „biała ręka” będzie zapowiedzią nieuchronnej śmierci narratora i jego kompana?
O tym i innych przyczynkach do tradycyjnej przyjaźni polsko-szkockiej, w słuchowisku pełnym dzikich gaelickich klimatów, ciętego humoru i gorącej afirmacji życia.
znakomici aktorzy: Witold Pyrkosz, Grzegorz Damięcki i Sławomir Pacek. Zaprasza reżyser Waldemar Modestowicz. |
|
|
orator |
Wysłany: Wto 12:53, 15 Sty 2008 Temat postu: Marzenie przed ogórkami |
|
Marzenie przed ogórkami
(Głos Koszaliński - Magazyn 31.05-1.06.1975)
Było to tak. Wyszedł facet. Niepozorny, ale za to w smokingu. Rozebrał się do koszuli i spytał swojego kumpla, czy jedzie na urlop. Kumpel coś zamamrotał i wtedy zaczęło się wydawać, że ten kumpel wcale nie jest kumplem. I tak też było. To nie był kumpel. A ten facet okazał się normalnym aktorem. No i tak nas przerobił - od początku do końca.
Przepraszam najmocniej Szanownych czytelników za slang. To nie moje - to fragment relacji jaką zdawał jeden młody człowiek drugiemu po obejrzeniu ostatniego spektaklu "Sceny monodram" w koszalińskim WDK. I to wcale nie znaczy, że tenże młody człowiek używa tylko cytowanego wyżej i nam, starszym niezbyt zrozumiałego języka. On że, na spotkaniu po spektaklu "taniec koguta" zupełnie poprawną polszczyzną wiódł spór a aktorem - amatorem Władysławem Pitakiem. Bo też nie w slangu sprawa. Ale w tym, że niechcący natrafiłem w Koszalinie na nader ciekawą imprezę i na nie mniej interesujące audytorium.
"Scenę monodram" prowadzi Miejski Ośrodek Kultury przy WDK bodaj od roku. Ale że jestem przekorny, dopiero ostatnio dałem się uwieść opublikowanemu w "Głosie" zaproszeniu i poszedłem. Z początku poczułem się nieswojo: sala niemal pełna, a widzowie o połowę młodsi ode mnie. Skryłem się więc w gąszczu i zacząłem podsłuchiwać. Jakieś dziewczyny twierdziły zgodnie, że Hanin ostatnio "pokazała klasę" i że teraz, za tydzień czy dwa, będzie tu niejaki Hańcza. A potem wszedł właśnie "facet" i zaczął po prostu zaczepiać publiczność. Zaczepiał tekstem Broszkiewicza. I prowokował do tego, że w końcu rzecz z pozoru ucieszna a krotochwilna ukazała jakiś, wcale nie błahy podtekst: musiałem się na serio zastanawiać, jakimi to sposobami można nie szargając narodowych świętości, powiedzieć narodowi jak jest łatwowierny, ufający zbyt łatwym przyjaźniom i nie przewidujący strat niesionych przez pozorne zyski. Ale, ale... dałem się sprowokować niejakiemu Pitakowi do niemal filozoficznych wynurzeń. A tymczasem ważne tu jest co innego.
To, że publiczność zaskoczona przecież niecodzienną formą przedstawienia, prowokacją do współuczestnictwa i współpartnerstwa z aktorem - przyjęła bez specjalnych wstrętów narzucona konwencję. To dowodzi, nie tyle może nawet teatralnego rozsmakowania, nie tyle siły aktorskiego działania - ile tego, że wśród bywalców poniedziałkowych imprez w wudekowskiej kawiarni łatwo o atmosferę specjalnego zaciekawienia propozycją nawet dziwną. "Tańczący kogut" Władysława Pitaka nie jest łatwy w odbiorze. Niełatwa też była dyskusja o nim. A przecież ci młodzi ludzie od pospektaklowej wymiany zdań nie tylko nie uciekli, lecz pozwolili sobie z całą powagą atakować zaprezentowaną propozycję lub bronić jej racji bytu.
Pomyślałem, że nieczęsto udaje się sprowokować ludzi do podobnej szczerości. Niełatwo też sprowokować do tego młodzież. A tutaj akurat - jest to rzecz normalna...
I wyszło na to, że byłem świadkiem, jedynej chyba u nas, próby przyzwyczajania ludzi do systematycznego i aktywnego uczestnictwa w sztuce niełatwej; w przeciągu kilku miesięcy zaprezentowano tu kilka person z aktorskiej czołówki krajowej i bardzo wielu ludzi amatorsko (co wcale nie znaczy źle) parających się monodramem. Że teraz już do "Sceny monodram" widzów przyciągają nie tylko uznane nazwiska, bo dla dzisiejszej widowni liczy się przede wszystkim możliwość kontaktu z tą właśnie formą sztuki teatralnej.
A jako malkontent "z urzędu" pozwolę sobie powiedzieć, że dobrze byłoby, gdyby ta właśnie "Scena" nadal działała. Także w "ogórkowym" sezonie.
(VIP)
Tytuł monodramu "TANIEC KOGUTÓW"
Autor: Władysław Pitak wg Stanisława Broszkiewicza
Aktor: Władysław Pitak |
|
|